Z Kasiny na Luboń Wielki, czyli mozolne zakończenie Małego Szlaku Beskidzkiego

Z Kasiny na Luboń Wielki, czyli mozolne zakończenie Małego Szlaku Beskidzkiego

Jarek Zaktaulizowany: 17 czerwca 2018 (Opublikowany: 9 sierpnia 2017)
Résumé: 16-07-2017 24.3 km 6h 15min GOT: 34 Ślad GPX

Podczas ostatniej wycieczki Małym Szlakiem Beskidzkim doszliśmy do Kasiny. Luboń Wielki czekał. Do zakończenia naszej przygody ze szlakiem zostało więc około 25 kilometrów. Postanowiliśmy pójść za ciosem, tym bardziej, że dojazd do Kasiny mieliśmy opanowany. Przynajmniej tak nam się wydawało…

Mały Szlak Beskidzki
Za nami 137.0 km
Przed nami 0.0 km

Plan na dzień wyglądał następująco – samochód zostawiamy w Rabce-Zaryte i wakacyjnym pociągiem retro udajemy się do Kasiny, skąd rozpoczynamy pieszą wędrówkę w stronę Lubonia Wielkiego (1022 m n.p.m.) stanowiącego dla nas punkt końcowy Małego Szlaku Beskidzkiego. Piesza wędrówka miała mieć dwa wyzwania, a ściśle mówiąc podejścia, które już na mapie wyglądają okazale. Już wkrótce mieliśmy się przekonać, jakie są w rzeczywistości. Plusem całego dnia, oprócz czasu spędzonego w górach, miało być to, że nigdzie się nie spieszymy, schodzimy do miejsca, gdzie pozostawiliśmy samochód.

Plan wyglądał banalnie, a już pierwszy punkt nastręczył trochę problemu. No bo pociąg retro zatrzymuje się też na stacjach… retro, które niekoniecznie istnieją obecnie. „Koniec języka za przewodnika” i korzystając z pomocy kilku miejscowych zameldowaliśmy się na „stacji”. Przed odjazdem pociągu. Początkowo zamierzaliśmy zjeść coś zanim wejdziemy do środka, ale biorąc pod uwagę czas, jaki zajęło nam znalezienie stacji, nie było takiej opcji. W tej sytuacji przypomnieliśmy sobie stare dobre czasy, kiedy to wchodziliśmy z rodzicami do wagonów i rozpoczynała się konsumpcja – chleb, jajko, kurczak, czy też schabowy i co tam tylko pomieściła mamina torba. Może nie tak bogato, ale pojedliśmy :).

Wysiedliśmy. I zaczęliśmy wędrówkę. Najpierw spokojnie, po asfalcie. Po kilkunastu minutach cały czas maszerowaliśmy asfaltem, aby w końcu odbić do lasu. I zaczęło się podejście na Lubogoszcz (968 m n.p.m.). Długie, strome i męczące. Jest to jedno z najbardziej stromych podejść w Beskidach, przynajmniej z tych, które pamiętam. Uklejna (677 m n.p.m.), z poprzedniej części Małego Szlaku Beskidzkiego się chowa :). Po drodze od czasu do czasu rzucaliśmy okiem na okolice Kasiny i w duchu cieszyłem się na widoki, które będę obserwował ze szczytu. Cieszyłem się, aż nie znaleźliśmy się na całkowicie zalesionym wierzchołku. W sumie nie miało sensu nawet odpoczywać. Ruszyliśmy dalej.

Zejście do Mszany Dolnej zajęło nam mniej czasu, niż zakładaliśmy. Szkoda tylko, że dość szybko weszliśmy na… asfalt. Kolejnych kilka kilometrów szlaku, w sumie aż do Przełęczy Glisne, z małymi przerwami, biegnie właśnie po tym podłożu. Dobrze, że są pola, trochę lasu.

A od Przełęczy Glisne zaczęła się jazda. Znaczy się podejście, które kolejny raz tego dnia zweryfikowało moje wyobrażenie o stromiźnie. Lubogoszcz się chowa. Było stromo, ale mimo tego wchodziło się nieźle. Tempo było pewnie żółwie, ale co najważniejsze – skuteczne. A na szczycie powitały nas panoramy godne uwagi i tłumy turystów. No cóż, jest to jeden z popularniejszych szczytów w okolicy. No i przywitało nas schronisko, dość specyficzne, w którym to miejscowy pijaczek był dla gospodarzy ważniejszy, niż turyści. Bywa i tak.

Na Luboniu Wielkim zakończyliśmy naszą etapową przygodę z Małym Szlakiem Beskidzkim, ale wycieczka jeszcze trwała. Samochód został w Rabce i musieliśmy się do niego dostać. Samo zejście trwało chwilę. Zadowoleni z dnia wracaliśmy do domów.

Żurek na szlaku

Jeszcze jedna wzmianka o schronisku na Luboniu Wielkim, tym razem z punktu widzenia jedzenia. Przy wydawaniu był mały chaos, ale tak to bywa, że zamiast pilnowania tego, co się dzieje w kuchni, całą uwagę skupia się na znajomym. A dobrym podsumowaniem jedzenia były słowa Jacka podczas schodzenia – „Twoje chyba nie było dobre, bo trochę się męczyłeś”. A no właśnie, po przejściu ponad dwudziestu kilometrów męczyłem się, aby zjeść. A głodny byłem. Jadłem lepiej. Ale i gorzej :).

Galeria

Informacje praktyczne

Punkt na mapie

Trasa

Odcinek Szlak Czas GOT
Kasina Wielka – Lubogoszcz czerwony 0 godz. 55 min 9 / 5
Lubogoszcz – Zapadliska czerwony 0 godz. 45 min 3 / 6
Zapadliska – Mszana Dolna czerwony 0 godz. 55 min 4 / 7
Mszana Dolna – Przełęcz Glisne czerwony 1 godz. 30 min 8 / 6
Przełęcz Glisne – Luboń Wielki czerwony 0 godz. 45 min 6 / 2
Luboń Wielki – Rabka Zaryte czerwony 0 godz. 45 min 4 / 9
Rzeczywisty czas przejścia:
Czas ruchu:
Czas postoju:
6 godz. 15 min
5 godz. 10 min
1 godz. 05 min
34 / 35
Mapa trasy
Profil trasy

Dojazd

Do Rabki-Zaryte, gdzie planowaliśmy zostawić samochód, dostaniemy się bez problemu. My z Katowic jechaliśmy autostradą A4 na Kraków, następnie popularną siódemką w stronę Zakopanego.
Do Kasiny, skąd mieliśmy zacząć wędrówkę, dostaliśmy się korzystając z „Przejazdów Retro” skansenu taboru kolejowego w Chabówce.

Przewodniki

  • Gacek D.: "Beskid Wyspowy. Przewodnik". Rewasz, 2012
  • Matuszczyk A.: "Beskid Wyspowy. Przewodnik". Rewasz, 2004

Mapy

  • "Beskid Wyspowy", skala 1:50 000. Wydanie VIII, Compass 2015

Strony warte odwiedzenia

Noclegi

0 0 votes
Article Rating

To również może Cię zainteresować

Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Strona używa plików cookie, celem analizy ruchu. Korzystając z niej, zgadzasz się na to. Akceptuj Więcej

0
Would love your thoughts, please comment.x